W lecie 1939 r. długoletni gospodarz schroniska – rodzina Grabowskich zamierzała opuścić Roztokę, a na ich miejsce miał przyjść Tadeusz Pawłowski, który w maju 1939 roku powrócił do Polski po kilkumiesięcznym pobycie w Afryce, gdzie brał udział w wyprawie alpinistycznej w góry Ruwenzori.
Po tragicznej kampanii wrześniowej, w dniu 28 października 1939 roku, Tadeusz Pawłowski otrzymuje klucze od schroniska i wraz z nowo poślubioną 18-letnią żoną przejmuje opuszczony budynek. Pawłowscy gospodarzyli w Roztoce od 28 października 1939 roku do końca lutego 1940 r. Po latach Janina Pawłowska tak wspomina ten okres:
Były to na pewno najtrudniejsze w okresie dziejów tego schroniska miesiące. Wkrótce po objęciu przez Nas schroniska przybyła do niego siostra Pawłowskiego, Jadwiga (Ada) Kopczyńska oraz jego przyjaciel, znakomity alpinista i naukowiec, chemik Włodzimierz Gosławski. Dr Gosławski był w roku 1939 przewodniczącym Krakowskiego Koła Klubu Wysokogórskiego. W związku z jego wybitnymi osiągnięciami naukowymi w dziedzinie chemii, dotyczącymi ,,ciężkiej wody”(…) był dr Gosławski poszukiwany przez Niemców, którzy chcieli zdobyć jego wynalazek. Wówczas dr Gosławski schronił się w Roztoce. Mieszkaliśmy więc we czwórkę.W pierwszym miesiącu Niemcy w ogóle się w schronisku nie pojawili, potem na Łysej Polanie zamieszkali Grenzschutze i zaczęli ostrożnie patrolować drogę do Morskiego Oka. W schronisku zaś pierwsi Niemcy pojawili się przed Bożym Narodzeniem i od tego czasu już nas kontrolowali.
Janina i Tadeusz Pawłowscy pierwsze miesiące po ślubie przeżyli w schronisku w Roztoce w trudnym i groźnym okresie. Atmosferę tych dni obrazuję dalsze wspomnienie Janiny Pawłowskiej:
Nie było wtedy żadnej komunikacji, więc na nartach jeździliśmy po żywność do wsi: do Brzegów, rzadko do Zakopanego. Nie mieliśmy chleba, więc jedliśmy placki ziemniaczane. Nie było światła, więc wieczory spędzaliśmy przy świecy, a gdy zdobyliśmy naftę- przy lampie. Pod dom przychodziły zamarznięte i zgłodniałe zwierzęta z którymi dzieliliśmy nasze dość głodne miodowe miesiące. paliliśmy w Kuchni wyłącznie drzewem, które rąbali nasi chłopcy. To była jedna z najcięższych zim, jakie Roztoka widziała kiedykolwiek. W tym cisza (…) odwiedziła Nas na nartach p. Zofia Radwańska – Kulesza (później Paryska) – przynosząc wieści z przeżywającego straszne dni Zakopanego. Czasami odwiedzała nas żona leśnika z Białej Wody – Jurszkowa, do której ja początkowo chodziłam przez Białkę po mleko. Później jednak Niemcy znaleźli moje ślady przez granicę i już nie mieliśmy mleka, tylko wtedy, jak padał gęsty śnieg i nie było widać śladów (…)
W tym okresie – podobnie jak w innych miejscach granicy, zaczęły się organizować przejścia za granicę ludzi, którzy z różnych względów nie mogli żyć w okupowanym kraju. W większości byli to zbiegli z niewoli niemieckiej żołnierze i oficerowie, którzy dalej chcieli walczyć z okupantem i w porozumieniu z istniejącą w tym czasie placówką dyplomatyczną w Budapeszcie organizowali polskie siły zbrojne za granicą. Kilkakrotnie chroniliśmy tych ludzi w Roztoce i pomagali im radą i informacją. Gośćmi Naszymi byli wówczas narzeczony mojej siostry jeden z grupy kurierów – Stanisław Karpiel, żona kuriera Rudka Samradaka – Wanda.
Przez Roztokę w tym czasie prowadził także jeden ze szlaków kurierskich. Niestety nie trwał on długo, gdyż w związku z pracą konspiracyjną Niemcy aresztowali i w Rabce całą moją rodzinę (…) Dostaliśmy wiadomość, że jesteśmy na liście do aresztowania i w tych warunkach w ciągu kilku godzin nocnych musieliśmy opuścić Roztokę. Przez Białą Wodę po różnych i ciężkich przygodach dotarliśmy prawie do granicy węgierskiej i tam nas Czesi w służbie niemieckiej aresztowali. Siedzieliśmy krótko w więzieniu w Preszowie. Odstawiono Nas do Muszyny do rąk Gestapo. Mieliśmy dużo szczęścia i udało się nam jednak wydostać na wolność (…) Nasi pozostali dwaj towarzysze roztoccy: dr. Gosławski oraz Ada Kopczyńska – zginęli przy ponownej próbie ucieczki za granicę. Przy przejściu przez Przełęcz pod Kopą Kondracką zamarzli w Cichej Dolinie(…) Zaraz po Naszej ucieczce z Roztoki weszli do schroniska Grenzchultze. Trwali tam przez całą okupacje (…)
Fragment opracowania: Edward Moskała, Schronisko PTTK im. Wincentego Pola w Roztoce